wtorek, października 23, 2012

"Portier nosi garnitur od Gabbany" Lauren Weisberger

Tytuł: Portier nosi garnitur od Gabbany
Autor: Lauren Weisberger
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 448
Moja ocena: 4.5/6











Bette Robinson pracuje w dziele bankowości inwestycyjnych z pełnym poświęceniem, bo tego oczekuje się od pracowników wielkich korporacji, ale nienawidzi swojego zajęcia, które nie zostawia jej ani chwili na życie towarzyskie. Lubi czytać romanse i z przyjemnością uczestniczy w zebraniach klubu książki, gdzie dziewczyny marzą o wielkiej miłości. W końcu znużona "wyścigiem szczurów" rezygnuje z posady i zaczyna rozkoszować się pełną wolności. Kurczące się zasoby finansowe zmuszają ja do znalezienia następnej pracy...

Do tej  książki podeszłam z wielkim entuzjazmem, nadzieją na dobrą powieść i świetne chwile z nią spędzone. Nie zawiodłam się. Portier nosi garnitur od Gabbany jest to moje drugie spotkanie z L.Weisberger, wcześniej czytałam bestseller Diabeł ubiera się u Prady, którym byłam zauroczona. 

Główną bohaterką jest Bette Robinson pracownica banku, która pewnego dnia pod wpływem emocji rzuca tę prace. Z początku żałuje decyzji, przeraża ją wizja bezrobocia, ale z drugiej strony szczerze nienawidziła swojej pracy w dziele inwestycyjnym. Bette jest młodą, piękną dwudziestosiedmioletnią kobietą, uwielbiającą czytać romanse. Nawet należny do Klubu Książki, składającego się z kilku dziewczyn czytających w tajemnicy przed wszystkimi romanse, żeby nie zostać wyśmiane. Po trzy miesięcznej przerwie rozpoczyna pracę w firmie zajmującej się organizacją przyjęć, imprez, party w najmodniejszych klubach nocnych Nowego Jorku. Początkowo nie możne się odnaleźć w wielkim świecie sław, vipów, również wśród współpracowników, nie umie przyzwyczaić się do całonocnego imprezowania, które jest jej obowiązkiem, ale jednocześnie jest pod wrażeniem działalności firmy, sposobu pracy. Z czasem przyzwyczaja się i wykonywana praca zaczyna jej się nawet podobać. Jednak szybko przekonuje się, że nie pasuje do takiego życia, nowych przyjaciół, noszących najmodniejsze ciuchy od Prady, D&G itd., dla których liczy się tylko impreza, alkohol.

Pewnego razu podczas przyjęcia zaręczynowego swojej najlepszej przyjaciółki  Penelope poznaje przystojnego bramkarza o imieniu Sammy. Od początku ich znajomości Sammy wydal się Bette intrygujący i interesujący. Zdradzę jedynie, że ich związek (bo dojdzie do niego), bedzie utrzymywany w tajemnicy i niepewny. 

Podsumowując, to książka ta nie jest już tak dobra jak Diabeł ubiera się u Prady, która jest najlepszą książką Weisberger, ale nie żałuje że ją  przeczytałam  i na pewno sięgnę po inne powieści tej autorki. Czegoś w tej książce zabrakło, mimo, że jest to lekkie pióro, czyta się szybko. Takie babskie czytadło. Czy książka podobała mi się i poleciłabym ją dalej? Zdecydowanie tak! Co wyniosłam z tej książki? Chyba raczej nic. Tytułowym portierem jest oczywiście Sammy. Portier nosi garnitur od Gabbany tak wciągnął mnie, mniej więcej w pierwszej połowie, ze dosłownie nie mogłam się od niej oderwać. Ciągle chciałam wiedzieć co będzie dalej i dalej, kibicowałam Betty i Sammiemu.

Główna bohaterka jest ciekawą i barwną postacią i chyba autorka za bardzo skupiła się na niej, zapominając o Sammym. Książka byłaby lepsza (choć nie jest zła), gdyby Weisberger bardziej rozwinęła postać Samiego, który był niezwykle tajemniczy i sam do końca nie wiedział czy chce być z Bette czy nie. Tak przynajmniej odczytałam z jego zachowania. Nasz tajemniczy portier został przedstawiony jako bardzo ambitny chłopak (więcej nie zdradzę) i miał w życiu inne celle, ważniejsze od Bette, której kazał na siebie czekać. A szkoda, bo ona bardzo go pragnęła i chciała być przy nim i pomagać mu w realizacji jego planów. Była gotowa dla niego rzucić wszystko. Myślę, że L.Weisberger celowo nie rozwinęła bardziej ich związku, gdyż bala się, że powieść może zostać odebrana jako typowy romans:-)

czwartek, października 18, 2012

Ip Man - Film


Dzisiaj polecam wszystkim film biograficzny przedstawiający historię Ip Mana, legendarnego chińskiego mistrza kung fu. Był on nauczycielem między innymi Bruce'a Lee. Obecnie jego szkoły Wing Chun trenują uczniów na całym świecie. Akcja filmu osadzona jest w latach 40-tych XX wieku w czasie okupacji Chin przez Japonię.
Polecam naprawdę świetny film!


 (Opis filmu pochodzi ze strony www. filmweb.pl)




sobota, października 13, 2012

"Lew, czarownica i stara szafa. Opowieści z Narnii " C. S. Lewis

Tytuł: Lew, czarownica i stara szafa. Opowieści z Narnii
Autor: C. S. Lewis
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2005
Liczba stron:182
Moja ocena: 5.5/6













Nieznany świat czeka za drzwiami - trzeba je tylko otworzyć. Narnia - skuta wiecznym mrozem kraina, która czeka na wyzwolenie. Czworo śmiałków wchodzi przez drzwi szafy do Narnii, świata zniewolonego mocą Białej Czarownicy. I gdy prawie nie ma już nadziei, powrót Wielkiego Lwa Aslana staje się zwiastunem zmian - ale nie za darmo...

Lew, czarownica i stara szafa jest to pierwszy tom z cyklu Opowieści z Narnii  Clive'a Staplesa Lewisa. Książeczka opowiada o niesamowitej, magicznej i tajemniczej krainie o nazwie Narnia, o walce dobra ze złem. Napisana jest bardzo prostym, a zarazem barwnym i zrozumiałym dla dzieci językiem. W pierwszej opowieści poznajemy przygody czworga rodzeństwa Piotra, Zuzannę, Edmunda, i Łucje. Rodzeństwo w celu uchronienia się przed nalotami bombowymi na miasto, zostaje wysłane przez matkę z Londynu na wieś. Na wsi dzieci mieszkają w pewnym starym domu, pewnego bardzo starego profesora. Dom okazuje się niezwykle duży z niezliczoną ilością pokoi. Pewnego dnia najmłodsza z rodzeństwa, Łucja odkrywa w jednym z pokoi w tajemniczej starej szafie niesamowitą białą, skutą lodem krainę - Narnię. Wkrótce i reszta dzieci poznaje tę krainę, magicznych jej mieszkańców czyli mówiące zwierzęta, złą Białą Czarownicę i dobrego lwa Aslana.

Jest to niezwykle mądra i wartościowa książka, wspaniały powrót do czasów dzieciństwa, przypomina nam o tym, że dobro zawsze zwycięża nad złem i jak ważna jest przyjaźń. Polecam gorąco wszystkim, którzy jeszcze tej książki nie czytali!




czwartek, października 11, 2012

"Sprawa Rembrandta" Daniel Silva


Tytuł: Sprawa Rembrandta
Autor: Daniel Silva
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 384
Moja ocena: 5/6












„Za każdą fortuną kryje się zbrodnia” Honore de Balzac


Po decyzji o zerwaniu kontaktów z Biurem, Gabriel Allon i jego piękna żona Chiara osiadają wśród smaganych wiatrami wzgórz Korwalii. Samotnością jednak nie cieszą się długo, gdyż wkrótce odwiedza ich gość ze skomplikowanej przeszłości Allona - ekscentryczny, londyński marchand sztuki Julian Isherwood. Już tradycyjnie, Isherwood ma kłopoty. I znów tylko Allon może mu pomóc.

Na historyczne angielskie miasto Glastonbury padł cień morderstwa renowatora obrazów i kradzieży niedawno odnalezionego portretu Rembrandta. Allon, aczkolwiek niechętnie, podejmuje się zadania wytropienia zabójcy i odzyskania obrazu. Łańcuch poszlak, początkowo wiodący z Amsterdamu do Buenos Aires, kończy się u bram willi na spokojnym brzegu Jeziora Genewskiego, zaś w trakcie swoim misji Allon odkrywa, że za obrazem Rembrandta stoi mroczna, śmiertelnie niebezpieczna tajemnica.
Kolejny raz Allon wraca do świata, o którym już chciał zapomnieć, spotykając w nim wiele niezwykłych postaci: londyńską dziennikarkę, próbującą naprawić największy błąd swojej kariery zawodowej, nieuchwytnego złodzieja dzieł sztuki, prześladowanego przez wyrzuty sumienia, czy potężnego szwajcarskiego miliardera i znanego filantropa, mogącego być sprawcą jednego z największych zagrożeń dla ludzkości...
Pełna zaskakujących zwrotów akcji, opowiedziana wciągającą prozą Sprawa Rembrandta dostarcza nie tylko świetnej rozrywki, lecz również przypomina o istnieniu ludzi, którzy dla pieniędzy zrobią wszystko.

Sprawa Rembrandta jest doskonałą powieścią sensacyjno-szpiegowską. Głównym bohaterem jest Gabriel Allon, sławny as izraelskiego wywiadu, szpieg i zabójca, znany z poprzednich powieści Silvy takich jak Angielski zabójca, Uciekinier, Reguły Moskwy. Gabriel wraz z żoną Chiarą po ostatnich ciężkich i traumatycznych wydarzeniach, zamieszkali wśród spokojnych wzgórz Kornwalii. Gabriel zmęczony ostatnimi przeżyciami, postanowił zerwać z dotychczasowym zajęciem i prowadzić spokojne życie, zająć się jego wielką pasją, czyli konserwowaniem dzieł sztuki. Jednak natura bierze górę. Poproszony przez dawnego przyjaciela o rozwiązanie sprawy zagadkowej śmierci konserwatora pracującego przy konserwacji  obrazu zgadza zająć się tą sprawą.
Chęć pomocy przyjacielowi oraz żądza poznania tajemnicy zaginionego po II wojnie światowej nieznanego obrazu Rembrandta przedstawiającego kochankę malarza, nie pozwala mu na zerwanie z dotychczasowym zajęciem, jakim jest praca w wywiadzie izraelskim. Postanawia wraz z Chiara pomóc przyjacielowi znaleźć skradziony obrazu. Podczas prowadzonego śledztwa okazuje się jednak, że nie jest to taki zwykły obraz. Ten nieznany dotąd obraz kryje w sobie mroczną tajemnice nazisty Kurta Vossa i pewnej żydowskiej rodziny. Ale co łączy szwajcarskiego bankowca i Kurta Vossa? Jaki to ma związek pięćdziesiąt lat później z planami nuklearnymi Iranu? Sprawa Rembrandta jest to powieść, która należy do takich, które czyta się jednym tchem. Mamy tu wszystko co potrzeba do świetnej powieści sensacyjnej. Sprytnie wymyślona mroczna historia, świetne powiązanie wątku historycznego z kryminalnym. Doskonale przemyślany plan akcji, której w dużej mierze nie brakuje, barwni i ciekawi bohaterowie. Co tutaj więcej pisać? Bardzo dobra książka! Polecam:-)

niedziela, października 07, 2012

Niedzielny spacer!




Mój niedzielny poranek, oczywiście po śniadaniu i jeśli nie pada, zawsze spędzam na spacerze. Spacerujemy przynajmniej godzinę z mężem, córeczką i psem w pobliskim lesie lub kolo lasu. Podziwiamy widoki, a ponieważ mieszkam w terenach górzystych jest co podziwiać, przyglądamy się koniom w pobliskiej stadninie. Ruch na świeżym powietrzu jest to wspaniały początek dnia. Człowiek jest dotleniony i orzeźwiony. Bardzo lubię spacerować po lesie, wtedy mam okazje pomyśleć i wyciszyć się. Dzisiaj nareszcie znaleźliśmy pierwsze podgrzybki (na zdj.), nazbieraliśmy troszeczkę grzybów, teraz susza się i będą w sam raz do wigilijnego barszczu. A na grzyby z pewnością jeszcze się wybierzemy już w przyszłą niedziele!




czwartek, października 04, 2012

"Wichrowe wzgórza" Emily Brontë

Tytuł: Wichrowe wzgórza
Autor: Emily Brontë
Wydawnictwo: Prószyński I S-Ka
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 288
Moja ocena: 5/6













Jak tu nie dziwić się wiktoriańskim krytykom, którzy uważali wspaniałą powieść Emily Brontë za ekscentryczną, a nawet brutalną. Nigdy jeszcze (i chyba nigdy później) taka opowieść o wszechpotężnym, niszczącym uczuciu i zgubnej namiętności nie wyszła spod pióra żadnej kobiety. To dzieło wyobraźni czerpiącej z mitycznego świata posępnych i wietrznych wrzosowisk Yorkshire; to również dzieło niewinności - bowiem autorka przedstawia w nim zło w czystej postaci, jakie nie zdarza się w świecie ludzi. wartość artystyczna Wichrowych Wzgórz stawia tę powieść w rzędzie arcydzieł literatury.

Wichrowe wzgórza są jedyną powieścią Emily Brontë, obecnie zaliczaną do kanonu klasyki. Akcja powieści toczy się  w czasach wiktoriańskich na przełomie XVIII i XIX wieku w Wichrowych Wzgórzach i Drozdowym Gnieździe. Wichrowe wzgórza zostaly kilka razy zekranizowane. Historię Wichrowych Wzgórz  opowiada służąca rodziny Earnshawów i Lintonów Ellen Dean  Lockwood'owi, który wynajmuje Drozdowe Gniazdo od Heathcliffa. Nie będę tutaj dalej opisywać treści książki, żeby tym którzy czytali nie nudzić, a tym którzy jeszcze nie czytali, nie zdradzać treści i nie psuć niespodzianki i jednocześnie zachęcić do przeczytania, bo rzeczywiście jest warto. Powieść nasycona jest wręcz brutalnością i mrocznością, co udziela się czytelnikowi. Jednocześnie jest to jedna z najbardziej wzruszających i zachwycających powieści jaką kiedykolwiek przeczytałam. Z pewnością nie zaliczyłabym jej do romansów, jak powszechnie uznaje się,  chociaż opowiada o nieszczęśliwej, tragicznej miłości i chorej namiętności. Czytając tę książkę czytelnik przeżywa wraz z bohaterami wiele emocji pozytywnych i tych negatywnych, czasami jest to współczucie, złość niekiedy żal.
Autorce bardzo dobrze udało się wykreować niesamowitych, wyrazistych bohaterów, niektórzy wywoływali u mnie uczucie współczucia i żalu, inni mnie denerwowali  jak np: Catherine Earnshaw-Linton i Heathcliffw podrzutek, w dzieciństwie poniżany, wyśmiewany wyrasta na złego, groźnego, okrutnego i mściwego człowieka, który poświęca pół życia aby wypełnić swój misternie przygotowany plan zemsty na Earnshawach. Żałowałam Haretona, swoim zachowaniem oburzał mnie Hindley, później zrobiło mi się go żal.  Warto wspomnieć tutaj o postaci służącej-Ellen Dean, która wbrew pozorom miała duży wpływ na zachowanie i los niektórych bohaterów. Tak naprawdę to nie polubiłam żadnej postaci. W książce nie ma ani jednego pozytywnego bohatera, no może oprócz Lockwooda, ale on niewiele wnosi do historii Wichrowych wzgórz, gdyż jest tylko słuchaczem tej niesamowitej powieści.  
Wichrowe wzgórza przypomniały mi jedną bardzo ważną rzecz, mimo tego, że jest to historia wymyślona przez Emily Brontë, a mianowicie, że życie różami usłane nie jest, życie nie składa się wyłącznie z pięknych historyjek, na swojej drodze możemy spotkać ludzi złych, okrutnych, samolubnych i egoistycznych.
Książkę szczerze polecam wszystkim, nie tylko miłośnikom klasyki, bo naprawdę nie zawiedziecie się!